Dość często biegam z Panem koło Opery Nova. I choć zauważyłam nową rzecz już dawno, to nie zainteresowała mnie swoim zapachem. Wygląda jakoś dziwnie, taka poskręcana i zmienia kolor w słońcu, więc wolałam trzymać się z daleka. Pana chyba też nie zainteresowała szczególnie, bo jakoś nie skręcał w jej kierunku.
Dopiero w majowy weekend obejrzeliśmy sobie dokładnie to co Pan nazwał karykaturą łuczniczki.
Stojąc na placu przed Operą strzela w kierunku Opery Nova (sic !). Zwykle strzela się do nieprzyjaciół. Czyżby łuczniczka nie lubiła muzyki poważnej ? 😉
Trzeba było jakoś odróżnić się od oryginału, ale dlaczego kosztem klasycznych proporcji ciała ? Dziwne też jest to wygięcie ciała i spadająca z kuli (ziemskiej ?) postać. Czy to symbol polsko-polskiej zaciętości – ustrzelić przeciwnika za wszelką cenę ? A może to alegoria chwiejności naszych pokręconych i niepewnych czasów ? Niech każdy wymyśli sobie własną symbolikę. Tylko czy jest to dobra realizacja intencji wypisanych na tabliczce pamiątkowej ? Ja wątpię. Ktoś jednak miał inne zdanie. I tak uczcił 100 rocznicę.
Pewnie z czasem jak wieża Eiffla w Paryżu – też na początku krytykowana – wrośnie w krajobraz miasta i stanie się jego nieodłącznym elementem. Na pewno zaś – tak jak dla nas z Panem dzisiaj – nowa Łuczniczka jest pretekstem spaceru do Parku im. Jana Kochanowskiego i obejrzenia oryginału.
Rzeczywiście nie ma porównania. Klasyczna postać o pięknej rzeźbie ciała i proporcjach zostaje w pamięci od razu. Patyna czasu dodaje jej szlachetności. Nic dziwnego, że stała się symbolem miasta Bydgoszczy.