Na porannym spacerze, po raz drugi w tym samym miejscu, spotkałam coś, co Pan nazywa kotem. Stanął zjeżony na środku ścieżki chcąc chyba mnie wystraszyć. Jestem ostrożna, ale i ciekawska. Pan jednak nie pozwolił mi podejść zbyt blisko. Próbowałam więc porozumieć się na odległość mową ciała, bo zwykle gdy dogadam się z innym psem, to mogę podejść bliżej. To jednak nie pies ! Chyba używamy innego języka, bo nie odpowiadał na moje rytualne zachowania. Mimo tego udało nam się pokazać sobie, że nie mamy wrogich zamiarów, co Pan fotografował i dlatego mogę Wam pokazać to spotkanie.