Tak ludzie wyobrażają sobie świat widziany oczami psa:
Jakże oni są ograniczeni przez swoje zmysły !!! Ale dobrze, że dostrzegają chociaż wierzchołek góry lodowej ;-))
Tak ludzie wyobrażają sobie świat widziany oczami psa:
Jakże oni są ograniczeni przez swoje zmysły !!! Ale dobrze, że dostrzegają chociaż wierzchołek góry lodowej ;-))
I znów mnie to dopada. Zaczynam czuć się dziwnie. Coś ze mną dzieje się… w środku. Niby nic nie boli, ale jestem osowiała i wolę poleżeć niż biegać. Nawet Pan też to dostrzegł i częściej przychodzi mnie głaskać gdy leżę w legowisku i współczująco nazywa mnie … Cieczką.
Rozumiem to, że można czegoś nie widzieć. Gdy Pan założy swój dres, to widzę tylko jego twarz, ręce, nogi, plakietkę Royal Canin i zarys sylwetki na tle otoczenia. Pan mówi, że zakłada ten czerwony dres, aby inni na psim polu widzieli go z daleka, bo kolor czerwony rzuca się w oczy. Może ludziom, ale psy nie mają w oku receptora koloru czerwonego. Dlatego dla mnie „czerwony” zlewa się z otoczeniem. Pan korzysta z tego i ćwiczy mój węch rzucając mi jako aport czerwoną rzutkę. Gdy wpadnie w trawy, to muszę patrzeć nosem, bo wzrokiem mogę nie rozpoznać jej. Dlatego rozumiem, że można nie widzieć czegoś co jest.
Ale widzieć to czego nie ma ? To potrafią tylko tak dziwne istoty jak ludzie. Nie wszyscy, ale na pewno niektórzy naukowcy. I mogą zarazić tym innych. Ostatnio Pan zaraził się i zaczął przyglądać mi się podczas intymnej czynności … załatwiania potrzeby. Obu potrzeb ! Przyglądał się mi, patrzył dokoła, spoglądał gdzie jest słońce. Czasem mruczał coś cicho pod nosem. Zapomniał chyba, że słuch mam lepszy niż on. Dlatego dowiedziałam się, że niemieccy i czescy naukowcy przez 2 lata badali kilka tysięcy psów i zaobserwowali, że psy mając wybór najczęściej załatwiają potrzeby mając ciało w linii północ-południe. Tak im podpowiedziała statystyka. A oni uwierzyli jej, ze my psy mamy kompas w d… ! Naukowo to nazwali – zmysłem (receptorem) geomagnetycznym. Ptakom jest on potrzebny do latania więc go podobno mają. Ale po co taki czujnik psom ? Albo krowom? Bo według tych samych naukowców krowy go mają – pokazały im to … zdjęcia satelitarne. Dziwni Ci naukowcy. Słuchają statystyki i satelitów zamiast zapytać się psa. Ja powiedziała bym im, że nie czuję aby pole magnetyczne ciągnęło mój zad w określoną stronę gdy załatwiam potrzebę. Ustawiam się tak jak mi wygodniej. Albo aby mieć na oku Pana. Albo kierunek z którego może nadejść niebezpieczeństwo. Albo aby słońce nie świeciło mi w oczy. Albo aby nie podwiewał mnie wiatr itd. itp. Powody są różne w zależności od otaczających okoliczności. Mój Pan obserwując mnie też doszedł do wniosku, że magnes w d… to „pic na wodę fotomontaż”. Nie wiem co to znaczy ale raczej nic pochlebnego. Mruczał też, aby golili swoje teorie brzytwą Ockhama. Znowu jakieś trudne słowo. Zbyt skomplikowane to dla mnie. Pójdę więc gryźć kość aby odstresować się …
Dzisiaj na porannym spacerze spotkałam coś dziwnego. Choć Pan powiedział, że to młody ptak, to toto inaczej pachniało, inaczej wyglądało i nie uciekało jak to zwykle ptaki. Dlatego tylko powąchałam z daleka.
Możliwe, że to jednak szczeniak ptaka, bo co rusz ptaki podlatywały w naszym kierunku. Wycofaliśmy się więc, aby nie przeszkadzać im.
Ta galeria zawiera 3 zdjęcia.
Dzisiaj na spacerze poszliśmy wzdłuż Kanału Bydgoskiego dalej niż zwykle, aż śluzę przy ul. Bronikowskiego. Zobaczyłam w wodzie coś dziwnego. Jakby pływające patyczki. Tylko, gdy Pan chciał przyjrzeć się temu i nachylił się nad wodą usłyszałam plusk i „patyczki” zniknęły. … Czytaj dalej
Spacery to czas gdy w każdej chwili może zdarzyć się coś niezwykłego. Ostatnio pływając przeżyłam … nalot. Jakieś ptaszysko chyba nigdy nie widziało pływającego Iryska, bo kilka razy przelatywało nade mną…
Psy przecież pływają, prawda ? Co jest więc takiego dziwnego, że Irysek pływa ? Czyżbym nie była takim zwyczajnym psem… ?
Dość często biegam z Panem koło Opery Nova. I choć zauważyłam nową rzecz już dawno, to nie zainteresowała mnie swoim zapachem. Wygląda jakoś dziwnie, taka poskręcana i zmienia kolor w słońcu, więc wolałam trzymać się z daleka. Pana chyba też nie zainteresowała szczególnie, bo jakoś nie skręcał w jej kierunku.
Dopiero w majowy weekend obejrzeliśmy sobie dokładnie to co Pan nazwał karykaturą łuczniczki.
Stojąc na placu przed Operą strzela w kierunku Opery Nova (sic !). Zwykle strzela się do nieprzyjaciół. Czyżby łuczniczka nie lubiła muzyki poważnej ? 😉
Trzeba było jakoś odróżnić się od oryginału, ale dlaczego kosztem klasycznych proporcji ciała ? Dziwne też jest to wygięcie ciała i spadająca z kuli (ziemskiej ?) postać. Czy to symbol polsko-polskiej zaciętości – ustrzelić przeciwnika za wszelką cenę ? A może to alegoria chwiejności naszych pokręconych i niepewnych czasów ? Niech każdy wymyśli sobie własną symbolikę. Tylko czy jest to dobra realizacja intencji wypisanych na tabliczce pamiątkowej ? Ja wątpię. Ktoś jednak miał inne zdanie. I tak uczcił 100 rocznicę.
Pewnie z czasem jak wieża Eiffla w Paryżu – też na początku krytykowana – wrośnie w krajobraz miasta i stanie się jego nieodłącznym elementem. Na pewno zaś – tak jak dla nas z Panem dzisiaj – nowa Łuczniczka jest pretekstem spaceru do Parku im. Jana Kochanowskiego i obejrzenia oryginału.
Rzeczywiście nie ma porównania. Klasyczna postać o pięknej rzeźbie ciała i proporcjach zostaje w pamięci od razu. Patyna czasu dodaje jej szlachetności. Nic dziwnego, że stała się symbolem miasta Bydgoszczy.