I znów mnie to dopada. Zaczynam czuć się dziwnie. Coś ze mną dzieje się… w środku. Niby nic nie boli, ale jestem osowiała i wolę poleżeć niż biegać. Nawet Pan też to dostrzegł i częściej przychodzi mnie głaskać gdy leżę w legowisku i współczująco nazywa mnie … Cieczką.
Kompas w d…
Rozumiem to, że można czegoś nie widzieć. Gdy Pan założy swój dres, to widzę tylko jego twarz, ręce, nogi, plakietkę Royal Canin i zarys sylwetki na tle otoczenia. Pan mówi, że zakłada ten czerwony dres, aby inni na psim polu widzieli go z daleka, bo kolor czerwony rzuca się w oczy. Może ludziom, ale psy nie mają w oku receptora koloru czerwonego. Dlatego dla mnie „czerwony” zlewa się z otoczeniem. Pan korzysta z tego i ćwiczy mój węch rzucając mi jako aport czerwoną rzutkę. Gdy wpadnie w trawy, to muszę patrzeć nosem, bo wzrokiem mogę nie rozpoznać jej. Dlatego rozumiem, że można nie widzieć czegoś co jest.
Ale widzieć to czego nie ma ? To potrafią tylko tak dziwne istoty jak ludzie. Nie wszyscy, ale na pewno niektórzy naukowcy. I mogą zarazić tym innych. Ostatnio Pan zaraził się i zaczął przyglądać mi się podczas intymnej czynności … załatwiania potrzeby. Obu potrzeb ! Przyglądał się mi, patrzył dokoła, spoglądał gdzie jest słońce. Czasem mruczał coś cicho pod nosem. Zapomniał chyba, że słuch mam lepszy niż on. Dlatego dowiedziałam się, że niemieccy i czescy naukowcy przez 2 lata badali kilka tysięcy psów i zaobserwowali, że psy mając wybór najczęściej załatwiają potrzeby mając ciało w linii północ-południe. Tak im podpowiedziała statystyka. A oni uwierzyli jej, ze my psy mamy kompas w d… ! Naukowo to nazwali – zmysłem (receptorem) geomagnetycznym. Ptakom jest on potrzebny do latania więc go podobno mają. Ale po co taki czujnik psom ? Albo krowom? Bo według tych samych naukowców krowy go mają – pokazały im to … zdjęcia satelitarne. Dziwni Ci naukowcy. Słuchają statystyki i satelitów zamiast zapytać się psa. Ja powiedziała bym im, że nie czuję aby pole magnetyczne ciągnęło mój zad w określoną stronę gdy załatwiam potrzebę. Ustawiam się tak jak mi wygodniej. Albo aby mieć na oku Pana. Albo kierunek z którego może nadejść niebezpieczeństwo. Albo aby słońce nie świeciło mi w oczy. Albo aby nie podwiewał mnie wiatr itd. itp. Powody są różne w zależności od otaczających okoliczności. Mój Pan obserwując mnie też doszedł do wniosku, że magnes w d… to „pic na wodę fotomontaż”. Nie wiem co to znaczy ale raczej nic pochlebnego. Mruczał też, aby golili swoje teorie brzytwą Ockhama. Znowu jakieś trudne słowo. Zbyt skomplikowane to dla mnie. Pójdę więc gryźć kość aby odstresować się …
Jesienna niespodzianka
Galeria
Ta galeria zawiera 2 zdjęcia.
Jesienna podwójna tęcza na dzisiejszym spacerze.
Pierwszy przymrozek
Galeria
Ta galeria zawiera 5 zdjęć.
Dzisiaj rano na spacerze zobaczyłam, że jesień wcześnie zaskoczyła pierwszym przymrozkiem, a to dopiero 24 września …
Przyjemne z pożytecznym
Galeria
Ta galeria zawiera 9 zdjęć.
Dzisiejszy spacer ze mną w lesie Pan połączył z grzybobraniem. Ja wybiegałam się do woli. Pan miał smaczną kolację 🙂
Plac zabaw
Jak zapowiada miasto Bydgoszcz za jakiś czas będę miała kynopark w pobliżu pracy mojego Pana. Między ulicami Kossaka a Gersona powstanie ogrodzony, ogólnodostępny wybieg dla psów, który wyposażony zostanie w kładkę, tunel i przeszkody do przeskakiwania o regulowanej wysokości. Panu ułatwią życie kosze na psie odchody i lekka wiata. Już cieszę się na aktywny relaks po pracy 🙂
Niczym Hamlet
Leśne ostępy
Galeria
Ta galeria zawiera 7 zdjęć.
Lubię wyprawy do lasów. Tyle tam ciekawych, innych niż w mieście rzeczy i zapachów …
Fontanna „Potop”
Od lipca 2014 r. fontanna „Potop” znów stoi w Bydgoszczy. Odtworzona. Oryginał odsłonięty w 1904 r. został przetopiony na cele wojenne przez Niemców w 1943 r.
Tak wyglądała fontanna kiedyś (źródło zdjęcia i więcej zdjęć http://www.potop.bydgoszcz.pl/):A dzisiaj tak:
Szila – Shela
Dzisiaj na spacerze zdziwiłam się bardzo. Aż mi szczęka opadła do ziemi. Szłam z Panem na swój wybieg, gdy przy garażach wypadła na nas luźno biegająca suka rasy buldog francuski. Ciekawska, ale nie agresywna. Jej pan gdy mnie zobaczył zaczął wołać … Szila. Mnie woła ? – zdziwiłam się. Mojego Pana też musiało to zaskoczyć, bo spojrzał na niego, a gdy tamten jeszcze raz zawołał: Szila, Szila do mnie, zapytał pokazując na buldożkę: To jest Shela ? Gdy dostał potwierdzenie, to przedstawił mnie mówiąc, że też jestem Shela.
Do tej pory wydawało mi się, że noszę oryginalne, indywidualne imię. Teraz mam imienniczkę 🙂